Łużycka Wielkanoc | Okolice Zgorzelca

Jeśli za późno przypomnieliście sobie o Wielkanocy i nie zdążyliście odwiedzić jednego z wielu dolnośląskich jarmarków przedświątecznych, obejrzeć prezentacji stołów wielkanocnych albo zapisać się na warsztaty z przygotowywania ozdób, to mamy dla Was interesującą propozycję związaną ze Świętami Wielkiej Nocy. Aby z niej skorzystać, musicie zajrzeć do Zgorzelca!

Zgorzelec i Görlitz tworzą jedyne w swoim rodzaju miasto. Rozdzielone rzeką i granicą po 1945 od kilkunastu lat na nową budują swoją, wspólną tożsamość. Zgorzelec to także świetne miejsce wypadowe do odwiedzanie atrakcji turystycznych położonych u naszych zachodnich sąsiadów. Między Zgorzelcem a Görlitz można przejść na pieszo lub przejechać (obecnie bezpłatnie!) most graniczny pociągiem ze stacji Zgorzelec (dawny Zgorzelec Ujazd) do stacji Görlitz.

Koncert przy Wielkim Płótnie Wielkopostnym / fot. Thomas Glaubitz 

Za Nysą najważniejszy dzień Świąt Wielkanocnych to Wielki Piątek, który jako dzień śmierci Chrystusa nazywany jest także Cichym Piątkiem. Ten ustawowo wolny od pracy dzień nasi sąsiedzi przeznaczą na wspólne modlitwy w kościołach, a po nabożeństwach księża zaproszą ich na agapę - wspólny symboliczny posiłek złożony z chleba, wina i wody. Niemców, inaczej niż nas, nie obowiązuje tego dnia ścisły post, ale na ich stołach i tak tego dnia pojawia się zwykle tradycyjna ryba i jajka w kwaśnym sosie.

Spokojnie upłynie za Nysą także Wielka Sobota. To dzień wyciszenia i tylko w niektórych regionach Niemiec katolicy poświęcą ogień ze świecy paschalnej, którym później zapalają domowe świece wielkanocne.

Powszechny w Polsce zwyczaj sobotniego święcenia pokarmów jest naszym sąsiadom obcy, dlatego kiedy w Niedzielę Wielkanocną, po odprawionej wczesnym rankiem mszy rezurekcyjnej, zasiądą do świątecznego śniadania, nie podzielą się przed nim jajkiem, tak jak my. Tego dnia na niemieckich stołach królować będzie pieczeń barania, pasztety, wędliny, babki drożdżowe i serniki, często wypiekane w formach w kształcie baranka oraz nieznany u nas chleb orzechowy i… obowiązkowy zajączek, najlepiej z cukru lub czekolady.

Ten symbol świąt wiąże się z główną tradycją niemieckiej Niedzieli Wielkanocnej. To wyczekiwana przez najmłodszych zabawa w szukanie "zajączka", czyli ukrytych w ogrodzie lub mieszkaniu, małych prezentów - kolorowych jajek, czy czekoladowych zajączków, często umieszczonych w specjalnie uplecionych gniazdach.

Wielkanocny Poniedziałek przebiega w Niemczech bez mokrych niespodzianek w postaci śmigusa – dyngusa, jak u nas. Nasi sąsiedzi poświęcają ten dzień na odpoczynek, spotkania w gronie rodziny i znajomych lub na jednodniowe wycieczki za miasto.

Okazuje się więc, że mimo wspólnej dla wszystkich chrześcijan tradycji Wielkiego Tygodnia, w zależności od wyznania, kraju i regionu, kładziemy nacisk na inne aspekty świąt Wielkanocnych, różnie je celebrujemy i hołdujemy różnym tradycjom. Bezdyskusyjnym elementem wspólnym wielkanocnego świętowania jest …jajko – symbol nowego życia i obowiązkowy wielkanocny rekwizyt. Kolorowe pisanki, misternie zdobione kraszanki, barwne wydmuszki zdobiące drzewka i bukiety – bez względu na formę, są w czasie tych świąt wszechobecne.

Starym, ale wciąż pielęgnowanym na Górnych Łużycach wielkanocnym zwyczajem, znanym również w kilku regionach Polski, są procesje konne, które odbywają się w Niedzielę Wielkanocną. Jedna z takich wielkanocnych kawalkad wyrusza każdego roku w niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego spod kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostritz, skąd kieruje się do klasztoru St. Marienthal.

Procesja jeźdźców w Ostritz / fot. Janusz Pawul

W wydarzeniu bierze udział ok. 100 odświętnie ubranych jeźdźców, którzy głoszą chrześcijańską dobrą nowinę, że Jezus powstał z martwych oraz modlą się o dobre zbiory i Bożą pomoc dla ludzi i przyrody. W drodze do klasztoru kawalkada zatrzymuje się przy stacjach, na których czytana jest Ewangelia wielkanocna. Stacji jest pięć. Czwarta z nich wypada przy krzyżu na jednym z okolicznych wzgórz, gdzie jeźdźcy modlą się w intencji zmarłych kolegów.

Na koniec, na dziedzińcu klasztornym w St. Marienthal kapłan udziela jeźdźcom i wiernym błogosławieństwa. Po opuszczeniu klasztoru jeźdźcy wyruszają na pola, by błogosławić siew. Co roku Kawalkada Wielkanocna wyrusza z Ostritz o godzinie 13.00 i ok. 13.45 dociera do klasztoru St. Marienthal.

Poprzedzający Wielkanoc czas duchowego przygotowania na nadejście świąt to dobra okazja, aby odwiedzić położoną niedaleko Zgorzelca Żytawę (Zittau), gdzie podziwiać można unikalny i bardzo cenny zabytek okresu średniowiecza. Jest nim dekorowana tkanina służąca do zasłaniania ołtarza na czas Wielkiego Postu.

Zasłon, czy też całunów wielkopostnych (łac. velum quadragesimale) zaczęto używać około roku tysięcznego, kiedy rozpowszechnił się zwyczaj zakrywania na czas Wielkiego Postu ołtarzy, relikwii lub obrazów przed spojrzeniami parafian. Oprócz tego zasłony, podobnie jak zdobione bogato drewniane nastawy ołtarzowe (łac. retabulum), czy malowidła ścienne, pełniły rolę obrazkowej biblii dla niepiśmiennych wiernych.

Wykonane z tkaniny, były podatne na niszczenie. Nic więc dziwnego, że do naszych czasów zachowały się nieliczne egzemplarze: 13 w Austrii, 2 w Szwajcarii, po jednym w Lichtensteinie i we Włoszech i 2 w Niemczech, w Żytawie właśnie.

Biblia Żytawska, czyli Wielkie Płótno Wielkopostne / fot. Rene Egmont Pech

W pełni zachowane, ogromne płótno wielkopostne, nazywane też "Biblią Żytawską", podziwiać można w żytawskim kościele Św. Krzyża. Po konserwacji, której w latach 1994-1995 podjęła się szwajcarska Fundacja Abegg-Stiftung, to niezwykle cenne dzieło o wymiarach 8,2 m wysokości i 6,2 m szerokości, eksponowane jest w specjalnie do tego celu wykonanej, największej na świecie szklanej gablocie.

To bez wątpienia jedno z największych, najstarszych i z punktu widzenia artystycznego, najbardziej interesujących dzieł sztuki tego typu na świecie. Ufundowane w 1472 roku przez miejscowego kupca Jacoba Gürtlera, wykonane przez nieznanego mistrza dzieło zostało podarowane kościołowi św. Jana w Żytawie, gdzie służyło do zasłaniania prezbiterium w okresie od środy popielcowej do środy w Wielkim Tygodniu.

Wykonaną z sześciu, połączonych jeszcze przed pomalowaniem, pasów tkaniny zasłonę zdobi 90, dość dużych obrazów namalowanych farbami temperowymi, przedstawiających sceny ze Starego i Nowego Testamentu, od Stworzenia Świata aż po Sąd Ostateczny. Artysta ułożył je poziomo, po dziewięć w dziesięciu "wierszach", dzięki czemu zasłonę "czyta" się jak stronę w książce. Na obrzeżach płótna umieszczono przedstawienia czterech ewangelistów, herby Czech i Żytawy, postać Mojżesza oraz herb i podobizna fundatora, a także liczne zwierzęta.

W Żytawie zachowały się dwie zasłony wielkopostne. Odrestaurowane w ty samym czasie, przez tę samą szwajcarską fundację, są udostępniane zwiedzającym w dwóch różnych miejscach, dlatego aby obejrzeć drugi z cennych zabytków trzeba odwiedzić żytawskie Muzeum Historii Kultury w klasztorze franciszkańskim (Kulturhistorisches Museum Franziskanerkloster).

Tzw. Mała Zasłona Wielkopostna różni się od Biblii Żytawskiej, czyli Dużej Zasłony Wielkopostnej, przede wszystkim wymiarami, które wynoszą, bagatela, 4,30 m długości i 3,40 m szerokości, ale też tematyką. W przeciwieństwie do Wielkiej Zasłony przedstawia ona bowiem monumentalną scenę Ukrzyżowania w obramowaniu ponad 40 symboli pasyjnych (tzw. Arma Christi), jest więc bardziej od poprzedniczki jednorodna tematycznie.

Dzieło namalowane przez nieznanego mistrza odnosi się do twórczości takich wielkich mistrzów, jak: Dürer, Grünewald, czy Michał Anioł i jest jedyną zasłoną postną wykonaną na zlecenie gminy ewangelickiej. Do roku 1684 zasłaniała ołtarz główny w żytawskim kościele św. Jana. Warto też wiedzieć, że to jedyna zasłona postna typu Arma Christi w Niemczech i jedna z zaledwie sześciu na świecie tego typu zasłon, jakie zachowały się do dzisiaj. To szczególnie drogocenny zabytek.

Grób Pański w Görlitz / fot. Renata Burdosz

Via Dolorosa, Droga Cierpienia, Droga Krzyżowa. Ta prawdziwa, jerozolimska liczy podobno niespełna tysiąc kroków. To mało, czy dużo? W Görlitz można przekonać się o tym samemu. Przemierzając Drogę Krzyżową, która tak samo jak w Jerozolimie prowadzi do kaplicy Świętego Grobu. A dokładnie do jego słynnej repliki – głównej atrakcji zabytkowego kompleksu sakralnego. 

Łużycka Via Dolorosa bierze swój początek od małych drzwi w murze ewangelickiego kościoła św. Piotra i Pawła. To wejście do "celi Piłata" i zarazem początek starej Drogi Krzyżowej, która przez Przedmieście Mikołajskie i uliczką Lunitz prowadzi do jedynego w swoim rodzaju kompleksu pasyjnego, wybudowanego na przełomie XV i XVI wieku.

Kiedyś jej rytm wyznaczało siedem stacji męki Pańskiej. Dwie z nich: jedna u wylotu Lunitz, przy Jezusowej Piekarni, druga przy długich schodach prowadzących do kompleksu Świętego Grobu, przetrwały do dzisiaj i jak przed wiekami są świadkami wielkopiątkowych misteriów Drogi Krzyżowej. Współczesnych, ale zakorzenionych w wielowiekowej chrześcijańskiej tradycji.

Unikalny sakralny zespół architektoniczny, którego największą atrakcją jest utrzymana w stylu romańsko-mauretańskim, nieznacznie odbiegająca od nieistniejącego już oryginału kopia kaplicy Grobu Świętego w Jerozolimie, powstał na symbolizującym Golgotę wzgórzu między 1480 (rok, w którym biskup Jan z Budziszyna wydał pozwolenie na wzniesienie kopii grobu Pańskiego) a 1504 rokiem.

Grób Pański w Görlitz na starej rycinie

W 1555 roku Palestynę nawiedziło trzęsienie ziemi, na skutek którego całkowitemu zniszczeniu uległa budowla uchodząca w świecie chrześcijańskim za prawdziwy grób Pański. Zrujnowane miejsce aż do 1808 roku czekało na odbudowę. Niestety odbudowana kaplica Grobu Pańskiego okazała się bardzo odległa od oryginału, nie zachowując ani jego proporcji, ani szczegółów. I właśnie dlatego średniowieczna  kopia kaplicy Grobu Świętego z Goerlitz, której wymiary tylko nieznacznie odbiegają od zniszczonego kataklizmem pierwowzoru, uchodzi za wierniejszą oryginałowi niż  budowla odwiedzana obecnie przez pielgrzymów w Jerozolimie.

Fundatorem słynnej repliki był Georg Emmerich, syn bogatego patrycjusza, późniejszy sześciokrotny burmistrz Goerlitz, zmuszony do odbycia pielgrzymki pokutnej do Ziemi Świętej po tym, jak wywołał skandal obyczajowy uwodząc córkę rajcy miejskiego. Po powrocie z Jerozolimy, gdzie nie tylko uzyskał całkowite rozgrzeszenie, ale też został pasowany na rycerza Grobu Pańskiego, postanowił wybudować na wzgórzu, nieopodal murów miejskich, niezwykłą pamiątkę swej podróży.

Kopia jerozolimskiej kaplicy stała się częścią większego założenia, na które składają się ufundowane przez ówczesną radę miejską: kaplica Świętego Krzyża i kaplica Namaszczenia ze średniowieczną Pietą. Pierwsza z nich to dwupoziomowa budowla, w której mieszczą się Kaplica Adama na dole i Kaplica Golgoty na górze. Zwiedzający znajdą tam liczne symbole chrześcijaństwa, odwołania do nowego Testamentu i rekwizyty takie jak np.: kości, którymi legioniści rzymscy rzucali losy o suknię Jezusa, tabliczkę umieszczoną na krzyżu nad głową Jezusa z napisem INRJ, trzy otwory na krzyże czy pęknięcie w ścianie przypominające jak po śmierci Jezusa zasłona przybytku świątyni rozdarła się na dwoje. Całość miała służyć okolicznym mieszkańcom, których nie było stać na kilkunastomiesięczną podróż do Jerozolimy.

Założenie powstało w miejscu, które nie tylko długością Drogi Krzyżowej, ale też topografią możliwie jak najdokładniej przypomina jerozolimski oryginał. Wybudowano je bowiem na wzgórzu za miastem, w pobliżu symbolizującego jerozolimski Kydron potoku Lunitz i nieopodal namiastki Ogrodu Oliwnego, w którym dzisiaj zamiast drzew oliwnych podziwiać można różne gatunki jabłoni. Prowadzi do niego droga przecinająca Łąkę Apostołów, która wiosną rozkwita symbolizującymi odradzającą się nadzieję żonkilami, ciesząc oczy i wyzwalając radość. A górujące nad tym pięknym ogrodem symboliczne Drzewo Oliwne skłania do głębszej refleksji nad życiem. Warto na nie spojrzeć z perspektywy Łużyckiego Jerusalem. Szczególnie w czasie Wielkanocy.

Kościół Św. Krzyża / fot. Thomas Glaubitz
______________
Za pomoc w przygotowaniu materiału oraz udostępnienie fotografii dziękujemy pani Renacie Burdosz z Urzędu Miasta w Zgorzelcu oraz panu Kaiowi Grebaschowi, rzecznikowi Urzędu Miasta w Zittau.