Słodkie 43 kilogramy | Książ od kuchni | Wałbrzych

Wydaje się, że chwila jedynie minęła od wrzucenia na nasz blog pierwszego posta, dopiero co wymyśliliśmy Smaki Dolnego Śląska, a tu już dzisiaj prezentujemy post numer 100!

Jest zatem okazja do świętowania, a jak mamy świętować, to konieczny jest tort! I to najlepiej taki, który je się także oczyma, taki, jakiego nikt inny nie ma, jedyny, na specjalne zamówienie przygotowany…


Na przykład taki, jaki niegdyś na Zamku Książ wykonał swą mistrzowską ręką kucharz Hochbergów, Louis Hardouin. Jego królestwo znajdowało się na piątym piętrze Zamku, bo tam właśnie umieszczona została kuchnia. Dodajmy – było to na owe czasy rozwiązanie nowatorskie, gdyż jedzenie gotowano zwykle w dolnych częściach rezydencji zamkowych i pałacowych.

Hochbergowie zdecydowali się na umieszczenie jej wysoko, co zapobiegało przedostawaniu się kuchennych zapachów do pomieszczeń arystokratów. Na piątym piętrze Zamku Książ była także chłodnia, w której oddzielnie przechowywano dziczyznę, warzywa i ryby. Zlokalizowano tam też pomieszczenie ze zbiornikiem na wodę deszczową, używaną w książęcym gospodarstwie.


Właśnie na piątym piętrze powstał tort – dzieło sztuki. Zachwycający i zadziwiający drobiazgowością, starannością wykonania i ilością szczegółów. Powstał przy okazji odbywającego się na zamku wesela, w lipcu – niestety nie wiemy, którego roku.

Czy smak miał równie wyborny? Informacje na ten temat nie zachowały się żadne, jesteśmy jednak pełni podziwu dla kucharza i jego zespołu, który w upalne lipcowe dni potrafił przygotować takie cukiernicze dzieło sztuki.

Kilka tygodni temu, z okazji wernisażu wystawy zdjęć kucharza-fotografa Luisa Hardouina (o której też Wam jeszcze opowiemy, zaglądajcie na Przystanek Dolny Śląsk), na Zamku Książ cukiernicze dzieło pojawiło się ponownie. Tort ważył 43 kilogramy, a pracowali nad nim przez 8 dni cukiernicy z wrocławskiego hotelu HP Park Plaza pod przewodnictwem szefa kuchni, Zbigniewa Koźlika.






Wprawdzie, jeśli przyjrzymy się zdjęciom, widzimy, że zdobień miał nieco mniej niż oryginał, jednak i tak robił wrażenie! Z opowieści wiemy, że trudno było znaleźć zespół, który podjąłby się odtworzenia wypieku mistrza Hardouina. Nic dziwnego, przedsięwzięcie okazało się trudne nawet dla doświadczonych fachowców, było tez niezwykle czasochłonne - samo składanie tortu z poszczególnych elementów na wernisaż zajęło cukiernikom prawie 10 godzin.

Ach, dostać taki tort…

Za historię niezwykłego wypieku dziękujemy przewodniczce po Zamku Książ, pani Magdalenie Włodarskiej, dzięki której mieliśmy okazję nie tylko obejrzeć zdjęcia, ale i poznać kilka historycznych ciekawostek. Zaś pani Dorocie Karolewskiej dziękujemy za udostępnienie zdjęć, które pozwoliły zaprezentować Wam wszystkim tutaj zaglądającym jeszcze jeden skarb kulinarny Dolnego Śląska.