Winnica Celtica | Szlakiem dolnośląskich winnic

Jak już zapewne dowiedzieliście się z wcześniejszych artykułów tego cyklu, po to by spróbować dobrego wina i spotkać niezwykłych ludzi nie trzeba jeździć za granicę. Czasem wystarczy dosłownie zrobić dwa kroki poza własne podwórko… No i mieć rower.

Ślęży nie trzeba nikomu przedstawiać. Widać ją doskonale z każdego zakątka Dolnego Śląska. Góra sławna od najdawniejszych wieków do dziś. Dla jednych miejsce tajemnicze i magiczne, od pradziejów otoczone kultem z ponoć jednym z najsilniejszych czakramów w Polsce. Dla innych miejsce niedzielnej rekreacji czy to w formie grilla ze znajomymi, czy też rowerowego rajdu po górach. Dla jeszcze innych centrum kultury chrześcijańskiej, z rewitalizowanym ostatnio zabytkowym kościółkiem na szczycie. Do tej listy dorzućmy jeszcze jedną atrakcję, która pojawiła się stosunkowo niedawno – winnicę.

"Pojawiła się" lecz w zasadzie należałoby napisać "została reaktywowana", gdyż już począwszy od V wieku p.n.e. Celtowie, którzy wówczas zamieszkiwali te ziemie, posiadali umiejętność wyrobu wina i produkcji drewnianych beczek. W ten sposób historia zatoczyła koło i znowu w Masywie Ślęży możemy delektować się tym napojem.

Dojechać do Sobótki można na wiele różnych sposobów, my dotarliśmy tam rowerowo z Wrocławia (trasa przedstawiona jest pod koniec). Jeżeli Urząd Marszałkowski dotrzyma słowa, już niedługo będzie można ponownie dostać się tu pociągiem po wyremontowanej trasie, co jeszcze bardziej przyczyni się do popularyzacji tego pięknego rejonu.

Kierujemy się na ulicę Czystą, gdzie w lekkim oddaleniu od jej biegu znajdziemy klimatyczny zabytkowy budynek z czerwonej cegły. To właśnie Winiarnia Celtica, miejsce, o którym dziś chciałbym opowiedzieć.







Budynki winiarni to dawny kompleks gazowni miejskiej w Sobótce, która działała nieprzerwanie od roku 1902 aż do lat 80-tych XX wieku. Wewnątrz można podziwiać doskonale zachowane elementy wyposażenia: piec, kocioł, wanny do odsiarczania gazu. Samo pomieszczenie winoteki to niegdysiejszy skład węgla.

Po tej niezwykłej scenerii oprowadza nas sam właściciel i mistrz ceremonii, którego w tym miejscu należy przedstawić. Wysoki, świetnie zbudowany 40-latek, zapalony zawodnik górskich ultramaratonów oraz miłośnik wszystkiego, co tyczy się Masywu Ślęży, pan Przemysław Demków. Wraz z żoną 16 lat temu porzucili wielkomiejski Wrocław oraz dobrze prosperujące przedsiębiorstwo branży budowlanej i wraz z trójką dzieci osiedli w Sobótce. W 2012 roku zakupili zabytkową gazownię, którą z czasem przeobrazili w obiekt restauracyjno-hotelarski. Pomysł założenia winnicy pojawił się nieco później, jak mówi pan Przemysław z fascynacji winem i winiarstwem oraz chęci posiadania własnego produktu w miejsce kupowanego w sklepie…

Winorośl jest uprawiana kilkaset metrów dalej, już poza granicami miasta. Na działce o powierzchni 1,5 ha rośnie ponad 5 tys. krzewów, głównie szczepów Merlot, Regent, Pinot Noire, Gewurztraminer, Solaris… Pan Demków uważa, że okolica Sobótki jest szczególnie predysponowana do uprawy winorośli ze względu na specyficzny mikroklimat i gleby lessowe. Ponadto w pobliżu znajduje się także uprawa 2 tys. krzewów czarnej porzeczki, gdyż Winnica Celtica jest jedynym na Dolnym Śląsku zarejestrowanym producentem wina z tegoż owocu.

Po oprowadzeniu po kompleksie gazowni i zwiedzeniu winnicy gospodarz zaprasza na degustację swoich produktów oraz szalenie interesującą rozmowę o winie ale również o Sobótce i Ziemi Ślężańskiej, o której jest kopalnią wiedzy.

Jakich win można spróbować w tym miejscu?

Merlin – czerwone półwytrawne, nawiązujące nazwą do celtyckiego czarownika znanego z legend o Królu Arturze;

Rosslyn – różowe półwytrawne, nazwa pochodzi m.in. od sławnej kaplicy w Szkocji, wybudowanej w miejscu niegdyś otoczonym kultem przez Celtów;

Arthan – białe półsłodkie, wprost nawiązujące w nazwie do Króla Artura;

oraz dwa okręty flagowe tej celtyckiej flotylli:

Rubea-Gofert – markowe wino z czarnej porzeczki, zdobyło wyróżnienie w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo;

Złoty Merlin – czerwone wytrawne, laureat brązowego medalu na Międzynarodowym Konkursie Win w Tuchowie w roku 2016.

Od pana Przemysława dowiadujemy się też o tym jak trudno w naszym kraju zostać producentem wina. Jeżeli ktoś postanowi mieć tak oryginalne hobby musi godzić się na kontrolowanie przez 10 różnych instytucji oraz płacić 6 rodzajów podatków. Z kolei potencjalny nabywca każdą zakupioną butelką wzbogaca skarb państwa kwotą wynoszącą aż 46 proc. jej wartości. Trudno się dziwić, dlaczego wciąż jako nacja wolimy inne trunki...

Na degustację połączoną ze zwiedzaniem należy się umówić nieco wcześniej. Winnica oferuje ponadto organizację imprez okolicznościowych a na miejscu można przenocować w hotelowej części obiektu. Państwo Demków organizują w miarę dostępnych terminów imprezy typu podróżniczego oraz tematyczne, poświęcone np. winom z różnych stron świata, tak więc oferta jest naprawdę szeroka i interesująca.



Propozycja wycieczki (76 km)

Do Sobótki jako popularnego miejsca weekendowego wypoczynku można rowerowo dojechać na wiele różnych sposobów, oto kilka sprawdzonych:

  • bezpośrednio z Wrocławia przez Galowice (proszę wystrzegać się bardzo ruchliwych tras nr 35 na Wałbrzych i E40 na Kłodzko!), powrót tą samą trasą (2 x ok. 42 km)
  • pociągiem do Mietkowa, następnie rowerem przez Sobótkę do Strzelina i koleją z powrotem do Wrocławia (ok. 41 km),
  • pociągiem do Świdnicy a potem rowerem przez Sobótkę do Wrocławia (ok. 63 km).
tekst Maciej Ciura zdjęcia Zbigniew Guziak





Ten materiał powstał we współpracy z kwartalnikiem Przystanek Dolny Śląsk. Przystanek Dolny Śląsk to magazyn poświęcony krajoznawstwu i historii regionalnej oraz promocji turystyki indywidualnej i transportu publicznego regionu dolnośląskiego.