Na dworcu kolejowym zawsze chyba sprawdza się lokal gastronomiczny. Czy to latem, czy zimą, wczesnym rankiem czy późnym popołudniem, w oczekiwaniu na pociąg czy po wyjściu zeń – zawsze mamy ochotę na kawę, herbatę, zimną colę lub drobną przekąskę. Tym trudniej więc pogodzić się z tym, że w przeciwieństwie do naszych południowych sąsiadów, na Dolnym Śląsku lokale gastronomiczne na dworcach można policzyć na palcach.
Nie wierzycie? Jest oczywiście Wrocław Główny, ale tu królują "sieciówki" albo fast-foody. Jest Legnica ze swoim barem. Jest Dzierżoniów i od niedawna Bardo. Jest oczywiście Świdnica z dobrą restauracjo-kawiarnią (dwie sale). Jest jeszcze Wołów z bardzo niewielkim lokalikiem i sprzedażą przede wszystkim pizzy głównie na wynos. I od zeszłego roku jest też Bolesławiec. Na innych dworca i przystankach kolejowych (a jest tego wszystkiego ponad dwieście na Dolnym Śląsku) pozostają tylko, ale też nie za często automaty z kawą lub batonami.
Kolej w Bolesławcu kojarzy się przede wszystkim z ogromnym wiaduktem kolejowym przypominającym rzymski akwedukt. Jednak warty uwagi jest także dworzec kolejowy, położony w samym centrum miasta, zaledwie kilka minut od rynku. Gmach dworca powstał w 1845 roku wraz z uruchomieniem linii kolejowej z Wrocławia i Legnicy i był potem dwukrotnie rozbudowywany. Współczesna bryła jest wynikiem ostatniej przebudowy z 1926 roku, dzięki której nabrał on modernistycznego charakteru. Został wtedy znacznie powiększony o hol kasowy i nowe poczekalnie dla podróżnych kilku klas.
W zeszłym roku zakończono generalny remont bolesławieckiego dworca, starając się połączyć elementy historyczne z nowoczesnością. Odnowiono zabytkowe wnętrze, poddając konserwacji akwamarynowe płytki znajdujące się na ścianach i kolumnach holu oraz ceramiczne detale wieńczące okładzinę i kapitele kolumn. Wnętrze wyposażono w ławki, kosze, gabloty na rozkłady jazdy oraz elektroniczne tablice przyjazdów i odjazdów pociągów, a także nowoczesne oświetlenie, w formie owalnych opraw sufitowych.
Poza strefą obsługi podróżnych (poczekalnia, kasy biletowe, pomieszczenie dla rodziców z dziećmi, toalety) powstała też przestrzeń komercyjną, gdzie znalazł się salon fryzjerski i niewielka kawiarenka. To właśnie ona zachwyciła nas w sierpniu zeszłego roku. Trafiliśmy do niej trochę przypadkiem, w kilka dni po otwarciu, gdy wybieraliśmy się na coroczne bolesławieckie centrum ceramiki. I od tego czasu byliśmy tu już kilka razy i naprawdę żałujemy, że Bolesławiec nie jest stacją węzłową, bo chętnie byśmy usprawiedliwili częstsze zaglądanie po słodkości koniecznością oczekiwania na skomunikowanie.
Słodkości w TuKawce, bo tak nazywa się się, ta niewielka kawiarenka z zaledwie paroma małymi stolikami, są bardzo różne. Nie zawsze traficie na te same, ale wszystkie, których próbowaliśmy przypadły nam do gustu - szczególnie Marysieńka i sernik z pistacjami. Zachwyciło nas też piernikowe latte, którego próbowaliśmy w drodze na jarmark bożonarodzeniowy w Zgorzelcu, a teraz już "ostrzymy sobie kubki smakowe na lawendowe latte, które właśnie pojawiło się w ofercie. A skoro już o kawie mowa, to warto też w TuKawce napić się zwykłej, czarnej. To brazylijska Arabica z wrocławskiej palarni.
TuKawka ma też dodatkowe zalety, które docenią przede wszystkim podróżni. Można oczywiście kawę zabrać na wynos, ale nie tylko kawę. Można także zabrać coś na mniejszy lub większy głód. Znajdziecie tu chrupiące panini albo świeżo upieczona bagietka, a w niej na przykład bekon, jajko sadzone, pomidora i ogórka mozzarellę z orzechami włoskimi, karmelizowaną cebulką, żurawiną i rukolą. A co najważniej, to wszystko już od siódmej rano.
TuKawka
Bolesławiec: Bolesława Chrobrego 1 (dworzec kolejowy)
z dworca autobusowego 10 minut (wyjście na północ i wzdłuż torów kolejowych)
codziennie od 7 do 20
kawa od 7 zł, kawy smakowe 14-17 zł, ciasta 15-16 zł, kanapki i sałatki 15-20 zł
ostatnia wizyta: styczeń 2023