1 dzień | Długopole-Zdrój

Długopole-Zdrój to perełka ziemi kłodzkiej wywołująca zachwyt wszystkich, którzy poszukują ciszy, spokoju i pięknych krajobrazów. Znajdziemy tu niewielki park zdrojowy oraz kilkanaście wartych zobaczenia budynków z przełomu XIX i XX wieku pełniących obecnie zarówno funkcje mieszkalne, jak i uzdrowiskowe. 

Z dworca do centrum miejscowości schodzimy wąską asfaltową drogą wijącą się wśród porastających górę Wronkę lasów. Schodząc, po lewej stronie - zanim las stanie się gęstszy - widzimy skupione wzdłuż drogi zabudowania Długopola Górnego. Po niecałym kwadransie droga z dworca kolejowego za mostkiem na Nysie Kłodzkiej wychodzi na wprost Domu Zdrojowego. Niej więcej 100 metrów na prawo leży centrum miejscowości, wyznaczane zbiegiem ulic Wolnej i Zdrojowej. Znajduje się tu przystanek PKS, budynek zlikwidowanej w 2012 roku poczty (obecnie pensjonat "Kot pocztowy") oraz budynek dawnej dyrekcji uzdrowiska (obecnie pensjonat "Pod Gadającym Kotem").





O śniadanie w Długopolu-Zdroju najtrudniej. Mimo że liczy ok. pięciuset mieszkańców i przynajmniej dwa razy tylu letników, na razie żaden z lokali gastronomicznych nie zdecydował się na otwarcie przed południem. Ale może ma to sens, bo kuracjusze jedzą śniadania w stołówce Domu Zdrojowego, a mieszkańcy pensjonatów zazwyczaj przygotowują sobie coś samodzielnie.  

Jeśli jednak trafimy tu skoro świt i głód nie będzie nam dawać spokoju, to spokojnie możemy zajrzeć do jednego z czterech niewielkich sklepów spożywczych. Wszystkie czynne są od 6 lub 7 rano, jedynie w niedziele otwierają się później. Możemy kupić świeże bułki i coś do nich. Przy jednym jest nawet stolik i ławka idealnie nadające się na letnie poranne posiłki w górach.  

Na obiad warto zajrzeć do Dworu Elizy. To dawny pensjonat Elisenhof wybudowany po wschodniej części Parku Zdrojowego w końcu XIX wieku przez ówczesnego właściciela uzdrowiska Georga Hancke. Budynek przez lata w okresie PRL służył jako ośrodek wypoczynkowy, ostatecznie pod koniec ubiegłego wieku popadł w ruinę. Dopiero końcówka pierwszej dekady XXI wieku przyniosła ratunek - został on przejęty przez prywatnego właściciela i przekształcony w luksusowy hotel. 

Jednak niech słowo luksusowy Was nie zraża. Ceny w restauracji, jak na dzisiejsze czasy, są całkiem przystępne i może nieco wyższe niż w najbliższej okolicy, ale na pewno porównywalne do tych w centrach innych dolnośląskich miast. Natomiast w zamian dostaje się bardzo dobre jedzenie i świetne czeskie piwo z nieodległego browaru w Broumovie. Polecamy też spróbować deserów, zachwyciło nas zarówno wyraziste i mocno czekoladowe brownie, jak i sernik z delikatną, bezową chmurką. 




W porze podwieczorku polecamy odwiedzić Horusa. bo to kolejne niezwykłe miejsce na mapie Długopola-Zdroju. Lokal znajduje się w dawnym kościele ewangelickim. Niewielki budynek o konstrukcji kamienno-ceglanej powstał na skraju lasu przy drodze prowadzącej do stacji kolejowej pod koniec XIX wieku. Po II wojnie światowej podzielił losy wielu podobnych budowli na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Był wykorzystywany jako magazyn i został zdewastowany.  

W prywatne ręce długopolski kościółek trafił w 1981 roku i jego remont zajął ponad dekadę. W 1994 roku otwarto w nim kawiarnię Horus, która działa do dzisiaj oferując zarówno coś na słodko, jak i coś bardziej konkretnego. Można się tu napić kawy lub piwa. A do tego można usiąść na tarasie otoczonym niemal ze wszystkich stron lasem. Urocze miejsce z niezwykłą historią i naprawdę niewygórowanymi cenami (ile jeszcze dzisiaj znacie kawiarni, gdzie za butelkę wody zapłacicie tylko 3 złote?). 



Na wieczorne wyjście zostają nam jeszcze dwa inne lokale w Długopolu-Zdroju. Pierwszy z nich to Kawiarnia Zdrojowa, dzieląca się miejscem z Pijalnią Wód Mineralnych w dawnej drewnianej hali spacerowej, która już w 1915 roku służyła także jako pijalnia i cukiernia. Kawiarnia Zdrojowa czynna jest tylko wieczorami i tylko od środy do niedzieli. Wystrój wnętrza przeniesie nas przynajmniej kilka dekad wstecz, ale to on tworzy specyficzną atmosferę uzdrowiska. A do tego w soboty możecie pobawić się na prawdziwym dancingu jak w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku. 

Ostatnie miejsce to Teatralna, w której króluje włoska pizza. Restauracja zlokalizowana w dawnej kolumnadzie spacerowej działa od 2010 roku. Wcześniej, w okresie PRL, był tutaj kinoteatr i sala klubowa dla kuracjuszy. Piękne wnętrze ma około 200 metrów powierzchni, duże okna o pełnym łuku  i odtworzone stare elewacje.  

Zarówno w Teatralnej, jak i w Zdrojowej, można zamówić niezbyt drogie drinki idealnie nadające się na wieczór. W Teatralnej można też coś przekąsić. Poza wspomnianą już pizzą, po którą przyjeżdżają osoby nawet z bardziej odległych miejscowości, polecamy też placki ziemniaczane. Idealna przekąska na mniejszy głód. A jeśli wieczór jest ciepły, to warto usiąść przed lokalem, który znajduje się na lekkim wzniesieniu i z góry podziwiać tą niewielką perełkę ziemi kłodzkiej i toczące się w niej spokojne życie.