W Świdnicy w dniach 10-11 października br. odbywa się konferencja Kongresu turystyki Polskiej pt.: "Sieciowe produkty turystyczne". Podczas pierwszego dnia obrad, pośród wielu inspirujących i ciekawych wystąpień, dwa w sposób szczególny poświęcone zostały kwestiom kulinariów i turystyki kulinarnej. Z oczywistych względów nie mogło nas tam zabraknąć, a dzisiaj chcemy podzielić się z Wami wnioskami ze wspomnianych referatów.
W pierwszym z nich dr Iwona Batyk zaprosiła nas do smakowania życia – i na co dzień, i podczas podróży. Zachęcając do próbowania, odkrywania i poznawania, przedstawiła pokrótce znaczenie doznań kulinarnych w podróżach.
Obecnie już odchodzimy od modelu, w którym jadąc w dane miejsce coś „przy okazji” jedliśmy. Dzisiaj
kulinaria są równie ważnym elementem oferty wyjazdowej jak na przykład nocleg czy atrakcje turystyczne, nierzadko także to właśnie możliwość spróbowania nowych smaków stanowi inspirację do podróży.
Ma to związek ze zmianą trendów w turystyce, zmianą zachowań prezentowanych przez turystów. Współcześnie liczy się emocjonalne podejście do turystyki – chcemy nie tylko być, ale i doświadczać, przezywać. Jesteśmy w coraz większym stopniu zorientowani na jakość, a doświadczenia, jakie towarzyszyć nam będą w podróżowaniu, mają stanowić o naszej wyjątkowości, świadczyć o prestiżu.
Emocje i doznania to dzisiaj znacznie cenniejsze pamiątki niż atrybuty materialne. Jedzenie jest jednym z tych elementów, które w znaczący sposób wpływają na nasze emocje podczas wyjazdu i po nim –
chwalimy się ciekawymi daniami znajomym, opowiadamy o nich przy kawie, ale umieszczamy też zdjęcia i opinie w mediach społecznościowych.
Istotne jest zatem, by takie „podróżne smaki” znalazły swoje miejsce w regionie, w jego wizerunku; by te regionalne smaki nie były przypadkowymi odkryciami.
Turysta w dany region jedzie po to, by doświadczyć tego, co dla tego regionu charakterystyczne, a zarazem w innych regionach niespotykane. Stąd duża i ciągle rosnąca popularność rekonstrukcji kulinarnych i wyrobów, których twórcy odwołują się do tradycji.
Nic więc dziwnego, że tak istotna jest dzisiaj turystyka kulinarna.
Oznacza ona nie tylko poznawanie tradycji kulinarnych, ale też możliwość uczestniczenia w nich – przez smakowanie, ale także samodzielne wytwarzanie. Żywność związana z historią miejsca nie tylko dobrze smakuje w tym miejscu, często staje się też pamiątką, którą zabieramy z wakacji i przywozimy członkom rodziny, znajomym, by i oni „spróbowali” tego regionu, który odwiedziliśmy.
Obok powrotu do tradycji istotny jest także powiew
nowości i oryginalność – nowe smaki i nowe kreacje kulinarne, uciekanie od stereotypów, przekraczanie pewnych granic uwarunkowanych kulturowo i łamanie zasad. Istnieje wyraźna potrzeba wyróżnienia się poprzez (dosłownie rozumianą) konsumpcję i to właśnie ona warunkuje nasze turystyczne działania.
W efekcie obecnie w ramach turystyki kulinarnej wyróżnić można cztery podstawowe wymiary, wzajemnie się przenikające i uzupełniające, stanowiące razem wyraz doznań stanowiących konsekwencję konsumpcji.
Pierwszym z nich jest edukacja (np. zwiedzanie winnic), drugi to zaangażowanie (czyli możliwość uczestnictwa w procesie tworzenia jedzenia, np. ubijanie masła czy pieczenie chleba), trzeci to z kolei doświadczanie przez zmysły (i tutaj niezmiernie istotna jest estetyka podania, aranżacja stołu czy szerzej – wystrój lokalu), wreszcie wymiar ostatni to rozrywka.
Nawiązując do wystąpienia dr Batyk Rajmund Papiernik, prezes Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej, zaprezentował najnowszy, liczący ledwo rok, projekt DOT, czyli Szlak Kulinarny Smaki Dolnego Śląska jako odpowiedź na ten nowy – choć obecny już od jakiegoś czasu – turystyczny trend. Szlak zakłada, jak wskazują jego twórcy, nie tylko ułatwienie wędrówek kulinarnych, w które mogą wyruszać polscy i zagraniczni turyści – smakosze, ale przede wszystkim
promocja dolnośląskich kulinariów: kunsztu kucharzy oraz regionalnych i lokalnych przysmaków.
W ramach projektu, poza całkiem ładnym logo, powstała m.in. strona internetowa oraz publikacja (niestety nie wiadomo, jak można ją zdobyć), a organizatorzy dają możliwość uczestnictwa w różnych szkoleniach zarówno profesjonalistom, jak i amatorom. Ciekawie została zaprezentowana kampania promocyjna Cztery Pory Roku, niestety jednak na stronie internetowej szlaku (
www.smakidolnegoslaska.pl) pod odnośnikiem do niej otrzymujemy póki co jedynie komunikat, że „nie znaleziono żadnych wyników”. Mamy nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Obecnie na szlaku znajdują się 54 obiekty oferujące produkty wysokiej jakości nawiązujące do regionalnych tradycji. Są tutaj nie tylko restauracje, ale także sami producenci i sklepy, w których można nabyć poszczególne wyroby. Minusem jest, że
za znalezienie się na szlaku właściciele obiektów muszą zapłacić składkę, która choć relatywnie niska (500 zł/rok), zapewne wykluczy wielu lokalnych producentów, sklepikarzy i restauratorów z uczestnictwa w projekcie. A szkoda.
Czy ten szlak ma szansę stać się rozpoznawalnym sieciowym produktem turystycznym Dolnego Śląska? Jak na razie nie spełnia nawet podstawowego warunku (nie mamy możliwości kupienia pakietu, w którym moglibyśmy np. w ciągu tygodnia „zaliczyć” obiady w kilku lokalach znajdujących się na szlaku), miejmy jednak nadzieję, że tak się kiedyś stanie.