Ile można wymyśleć rodzajów kawy? Całe morze. Przekonuje o tym
organizowany cztery razy do roku Coffee Marathon. W Polsce impreza
wystartowała w 2013 roku w Poznaniu, dziś jednak największa jest właśnie
w stolicy Dolnego Śląska.
Co to takiego "maraton kawy"? To festiwal, w którym uczestniczy od kilku do nawet kilkudziesięciu
kawiarni, które przygotowują specjalne zestawy - deser i kawa - dla
swoich klientów. Wszystkie zestawy są dostępne w tej samej cenie i
często nie znajdują się na co dzień w menu. Festiwal trwa zawsze tydzień
i kończy się głosowaniem uczestników na najlepszy zestaw w edycji.
Koleje edycji mają też swój temat przewodni. Są bardzo różne, od tak
oczywistych jak "cappucino" lub "kawa mrożona", po pozwalające na
większą inwencję - "wycieczki" czy "trendy".
Obecnie - od poniedziałku 6 maja do niedzieli 12 maja - trwa we
Wrocławiu Urban Coffee Marathon. Czego można spróbować? Może to być
tęczowe jaśminowe cappuccino z minitartaletkami z malinami, musem z
białej czekolady udekorowanymi minimakaronikami w kolorze koralu z
nadzieniem różanym. Albo puszysta kawa cappucino parzona z ziaren
odmiany arabica z nutami smakowi migdałów, cytrusów i orzechów wraz z
chrupiącym ptysiem z kremem malinowym. Albo mleczna kawa na bazie świeżo
mielonych ziaren, w której wyczujemy nuty masła kakaowego, pistacji i
suszonych owoców wraz z deserem z masy ciasteczkowej z dodatkiem
legendarnych, belgijskich herbatników i kremu ciasteczkowego z kruchym
ciastkiem cookie monster. Albo... coś z prawie 60 innych propozycji we
Wrocławiu.
Każda kawa - niezależnie od lokalu - i każdy deser kosztuje tylko 7 zł.
Jeśli zaś zdecydujemy się na cały zestaw - a raczej warto - zapłacimy
zamiast 14 zł tylko 12 złotych. Ceny są więc przystępne, a propozycje
zazwyczaj bardzo ciekawe, stąd staramy się uczestniczyć w każdej kolejnej
dolnośląskiej edycji. Pozwala nam to często odkryć nowe i ciekawe lokale
we Wrocławiu, co i Wam polecamy. Wybrane miejsca, które już
odwiedziliśmy, możecie zobaczyć na zdjęciach.
|
WuWA Cafe: cappucino jaśminowe i lody z polewą truskawkowo-różaną z wegańską pralinką migdałowo-żurawinową |
|
Bez Przesady: ptyś i karmelowa kawa creme brule ze złotym makaronikiem |
|
Bistro 8 1/2: włoska kawa mokasirs serwowana czarna lub z mlekiem i trufla z białej belgijskiej czekolady z migdałami i wiórkami kokosowymi podana na włoskim ciasteczku abbracci |
|
Cherubiny Wędrowiec: americano na ziarnie z Etiopii, podawane z kostkami logu z nutą czarnego bzu i pigwy oraz delikatny kremowy sernik pieczony na parze z dodatkiem letnich owoców |
|
Gold Cafe: ptyś z gorącą konfiturą oraz macchiato o smaku prażonych orzechów |
|
Port Cafe: pomarańczowe cappucino oraz brownie w malinowym musie z gałką lodów mango |
|
Czarna Magia: kawa z chałwą oraz prawdziwe czekoladowe brownie z konfiturką |
Na koniec jednak jeszcze mała łyżka dziegciu do tej beczki miodu.
Oczywiście zdarzają się też problemy. Pyszne miniptysie, które widzicie na jednym zdjęć, były ostatnimi na stanie i dwie osoby, które przyszły
po nas, musiały już się obyć smakiem, choć było dopiero wczesne
popołudnie, a kawiarnia czynna do wieczora. Tu jednak barmanki stanęły
na wysokości zadania i szybko zaproponowały "deser zastępczy". Rzadko,
ale niestety zdarzają się także i drobne lub większe oszukaństwa ze
strony restauratorów. Nie zawsze wszystko na miejscu wygląda tak, jak na
zdjęciu. Największe rozczarowanie zaserwował nam Black Point
Sądowa i stąd - mimo że zazwyczaj staramy się nie pisać negatywnie - tym
razem innego wyjścia nie było.
|
Black Point Sądowa we Wrocławiu: rzeczywistość vs. reklama |