W związku z napaścią Rosji na Ukrainę coraz więcej restauracji decyduje się na usunięcie ze swojego menu pierogów ruskich. Pojawiają się pod nowymi nazwami, są ukraińskie, swojskie czy po prostu "z serem".
fot. Pasja1000 / Pixabay |
Nie jest to pierwsza próba zmiany nazwy tego najpopularniejszego w Polsce rodzaju pierogów. Stało się tak już w latach 70. XX wieku w dolnośląskiej Legnicy. Trudno powiedzieć, czy faktycznie tak było, ale rzekomo przyczynił się do tego opowiedziany w Kabarecie Olgi Lipińskiej przez Jana Kobuszewskiego dowcip o pierogach, który jest tytułem tego wpisu.
„Kto zamawiał ruskie? Nikt, same przyszli”
Aluzja do obecności wojsk radzieckich była tak oczywista, że interweniowała ambasada radziecka, a Kabaret Olgi Lipińskiej na osiem miesięcy zniknął z anteny. W Legnicy, która przez wielu była nazywana „Małą Moskwą”, zdecydowano się działać. Z barów mlecznych zniknęły pierogi ruskie i pojawiły się pierogi legnickie.
Aby wszystko nie było zbyt grubymi nićmi szyte, to zmieniono także delikatnie recepturę i zamiast twarogu w farszu pojawił się ser żółty. Nowy przepis opracował technolog żywienia z Legnickich Zakładów Gastronomicznych o nazwisku Popek.
Pierogi legnickie jednak nie przetrwały. Na przełomie wieków można jeszcze było nieraz na tę nazwę trafić, jednak zazwyczaj kryły się pod nią właśnie klasyczne pierogi ruskie z farszem twarogowo-ziemniaczanym. Podobno miejscem najdłużej podającym prawdziwe pierogi legnickie był legnicki „Bar mleczny Ekspres”, który swoją działalność przy ul. Dworcowej 8 w Legnicy rozpoczął 10 stycznia 1946 roku. Potem został przejęty przez Legnickie Zakłady Gastronomiczne i działał jako bar samoobsługowy III kategorii „Ekspres”. Zmieniał kilka razy nazwę i swój żywot zakończył jakoś na początku drugiej dekady XXI wieku.
Miasto Legnica jednak dzisiaj źle nie wspomina swojej pierogowej historii, bo organizuje co roku Mistrzostwa Legnicy w Lepieniu Pierogów nad Kaczawą. Rekordziści potrafią ulepić nawet sześć setek pierogów w ciągu jednej godziny!
Czy pierogi ukraińskie przetrwają dłużej? Podobno we Lwowie pojawiają się one pod nazwą galicyjskich. I słusznie, bo były daniem popularnym w całej Galicji Wschodniej, która dawniej nosiła nazwę Rusi Czerwonej i nie miała nic wspólnego z Rosją. Również nazwa koloru w nazwie niech nie nasuwa Wam żadnych skojarzeń, bo pochodzi od ludów ałtajsko-tureckich, które używały kolorów do oznaczenia kierunków świata. Czerwień to południe.
Uważane za typowe danie kuchni staropolskiej pierogi są u nas znane od XIII wieku, ale przywędrowały tutaj - przez wspomnianą już Ruś Czerwoną - prawdopodobnie aż z Chin. Według jednej z legend, św. Jacek Odrowąż, którego sanktuarium znajduje się w Kamieniu Śląskim koło Opola, zachwycił się smakiem pierogów w Kijowie. I to dzięki niemu trafiły one do Polski.
Niektórzy puryści oburzali się już niejednokrotnie, że na Smakach Dolnego Śląska pojawiają się pierogi, uważając, że to danie nie ma żadnego żadnego związku z naszym regionem. Pierogi ruskie z Chrząstawy trafiły jednak nawet na ministerialną listę produktów regionalnych i tradycyjnych. Do ich przyrządzenia wykorzystuje się twaróg wyrabiany ręcznie z mleka od krów rasy czarno-białej oraz ziemniaki odmiany bryza lub wineta z dolnośląskich upraw.
Na Dolnym Śląsku pierogi ruskie popularność zdobyły dopiero po II wojnie światowej. Przywędrowały tu razem z osadnikami z Lwowa, gdzie w okresie międzywojennym określano je mianem „polskich”, Teraz stały się „lwowskimi” i „ruskimi”. Z czasem jednak zapomniano, że „ruskie”, nie znaczy „rosyjskie”. Zapomniano tak bardzo, że nawet - w okresie rozpadu Związku Radzieckiego - na fali chęci zerwania ze wszystkim, co radzieckie, w niektórych barach pojawił się... „pierogi WNP”, czyli istniejącej dziś już głównie na papierze Wspólnoty Niepodległych Państw.