Gdzie jadała księżna Daisy… | Punkt G | Pszczyna

Mary Theresa Olivia Cornwallis-West, znana lepiej jako Księżna Daisy von Pless, mieszkała w zachwycającym nas do dzisiaj i często odwiedzanym Książu, jednak wiele czasu spędziła także w Pszczynie i to tam położony pałac szczególnie polubiła. Wtedy bowiem Śląsk był jeden, toteż arystokracja siedziby swoje rozrzucone miała po nim całym.



Podążając śladem jednej z najbardziej znanych śląskich arystokratek, opuściliśmy ostatnio granice dolnego Śląska i odwiedziliśmy właśnie Pszczynę.

Obejrzeliśmy piękny pałac, urokliwy rynek i oczywiście spróbowaliśmy pszczyńskich specjałów. Naszą uwagę przykuł deser księżnej Daisy (oficjalny przysmak tego miasta podawany w kilku lokalach), czyli specjalnie przygotowane „jabłko z książęcego sadu" w sosie czekoladowym, nadziewane orzechami, podawane - w zależności od pory roku - na ciepło bądź zimno, ale szukaliśmy przede wszystkim miejsca na obiad.

Zdecydowaliśmy się na Punkt „G”astronomiczny. Sobotnie letnie popołudnie, w większości ogródków zajęte były pojedyncze stoliki, tutaj: prawie komplet, ale udało nam się zająć niewielki, przeznaczony dla dwóch osób, stolik pod oknem. Zamówiliśmy po szklance orzeźwiającej mrożonej herbaty (opracowanej wg sekretnej „g”-receptury) i zajęliśmy się studiowaniem menu.



Okazało się, że menu Punktu nie jest szczególnie rozbudowane, ale po wielu rozmaitych doświadczeniach z bogatymi kartami dań takie niewielkie poczytujemy raczej za zaletę niż wadę lokalu. Szybko podjęliśmy decyzję i złożyliśmy zamówienie.

Pozostając w owocowych książęcych smakach zdecydowaliśmy się na burger z gruszką („G”ruszka burger), podawany w komplecie z frytkami. Co tu dużo pisać. Jest pyszny. Bardzo dobre mięso, smacznie przyrządzone, połączenie z przyprawami i słodką gruszką  daje niecodzienny, zachwycający efekt smakowy. Frytki zdecydowanie najlepsze z jedzonych do tej pory (a możecie nam wierzyć, zjedliśmy ich niemało): bez ściekającego po palcach tłuszczu, świeże, pachnące, po prostu smaczne.


Drugim ze spróbowanych przez nas dań był makaron ze szpinakiem, czyli potrawa nieco lżejsza, acz nie mniej smaczna. Makaron przygotowywany na miejscu, wszystko świeże i pachnące, do tego posypane przepysznym serem… Poezja.


Obsługa miła, szybka i nienachalna, porcje słuszne, wystrój nowoczesny, nieprzytłaczający, ceny zaś może niespecjalnie niskie, ale w stosunku do jakości serwowanych potraw – niewygórowane.


Za czasów księżnej Daisy lokale, dania i zwyczaje kulinarne były nieco inne. Jednak zważywszy na jej nietuzinkowy charakter, zamiłowanie do nowości i ciągły bunt przeciwko sztywnej dworskiej etykiecie i konwenansom jesteśmy pewni, że gdyby żyła dzisiaj, z pewnością podobałoby jej się eksperymentowanie ze smakami i jadałaby w Punkcie „G”astronomicznym. I Was również do tego zachęcamy. 


Punkt "G"astronomiczny Bistro&bar
Pszczyna: ul. Bankowa 1
codziennie od 11 do 21, w piątki i soboty do 23
20-30 miejsc, ogródek letni 20-25 miejsc