Tradycja ponad wszystko, na Wielkanocnym stole także. A to dla wielu z nas może oznaczać niestrawność, zgagę, problemy z żołądkiem. Jemy za dużo i za tłusto. Nie odchodzimy od stołu przez dwa dni. A wystarczyłoby choć trochę odchudzić nasze tradycyjne przepisy, zachować umiar i ruszyć się na rodzinny spacer.
Najpierw żurek z białą kiełbasą i domowa wędlina od wujka. Do tego śledź z cebulką w śmietanie i faszerowane jajka z pieczarkami i w majonezie. Warzywa? Oczywiście, że są. Sałatka jarzynowa z... majonezem. Potem już tylko kawa i deser – babka, makowiec i serniczek, no i mazurki. Z czekoladą i kajmakiem.
Tak wygląda tradycyjne, polskie, Wielkanocne śniadanie. Po nim podobnie bogaty obiad i kolacja. To dzień pierwszy, po którym następuje kolejny. Tylko na ogół w innym domu – u cioci, siostry, znajomych. Trudno nie nazwać tego obżarstwem i trudno wyjść z tego bez uszczerbku na zdrowiu.
fot. Elena Mozhvilo |
O tym, że jedzenie jest nieodłączną częścią każdych polskich świąt, wiemy. Rodzinne
biesiadowanie jest wpisane w polską tradycję. Ale czy musi być na stole tak dużo
wszystkiego i do tego zatopionego w majonezie i maśle?
– Nie musi, ale apele nie skutkują. Tradycja bierze górę nad rozsądkiem i umiarem – mówi
Joanna Zabielska-Cieciuch, specjalistka medycyny rodzinnej, ekspertka Porozumienia
Zielonogórskiego, dietetyczka. Nawet świadomi ludzie na propozycję podania na
Wielkanocny stół chudszych potraw lub innych, np. wegetariańskich pasztetów – oburzają
się i zasłaniają właśnie tradycją. A przecież może być nadal bardzo smacznie, zdrowiej, choć
inaczej.
Do jarzynowej sałatki można dodać majonez zmieszany z jogurtem albo majonez
light lub wegański. Jest smaczny i nie zmienia smaku potrawy. Na stole więcej można podać
sałatek, np. ugotowany na półtwardo brokuł z jajkiem, pomidorkami koktajlowymi,
szczypiorkiem lub koperkiem i też polany chudszym majonezem.
Pasztet? Nie musi być
mięsny i niestety dość tłusty. Można upiec bez mięsa i wiele osób nawet nie zauważy, że jest
inny. Dużo przepisów jest z soczewicy, fasoli, ale są też z kalafiora czy selera. Wystarczy
ugotować – bez obierania! – dużego selera i marchewkę. Potem warzywa obrać, rozdrobnić i
dodać namoczoną suchą bułkę i jajka z dodatkiem przypraw takich jak do pasztetu. Upiec w
keksówce i gotowy do podania, np. z żurawiną – proponuje Joanna Zabielska-Cieciuch.
I kolejna rada – nie jeść wszystkiego na raz. Nie trzeba podczas jednego posiłku próbować
wszystkiego, co postawiono na stole. Można dawkować sobie tę przyjemność jedzenia i nie
dać się namówić na kolejny serniczek do trzeciej tego dnia kawy, oczywiście ze śmietanką.
Mamy czas – możemy jeść wolno, spokojnie, nie spiesząc się, jak na co dzień. Warto
delektować się tym, co na stole, biesiadować. I mimo wszystko pamiętać, że jedna łyżka
tradycyjnej sałatki z majonezem to ok. 70 kalorii.
I nie zapominajmy o piciu wody. Wielkanoc
z tego nie zwalnia. Co najmniej 2-2,5 litra wody dziennie. To pomoże strawić ciężkostrawne
świąteczne potrawy.
Ale to, co może nas uratować przed przejedzeniem, ale przede wszystkim przed złym
samopoczuciem – to ruch, aktywność, spacer, wycieczka za miasto lub chociaż do parku.
– Po każdym posiłku warto wstać od stołu i się poruszać. Bez względu na pogodę wyjść na
spacer, do ogródka. Nasi dziadkowie mieli różne zabawy na powietrzu, inne w każdym
regionie – turlanie jajek z górki, chowanie ich w ogrodzie czy obejściu i szukanie, malowanie
jaj czy bitwy jajeczne. I to zabawy wspólne – dla dziadków i wnuków. Wszystko po to, by być
razem, ale aktywnie – wylicza lekarka.
fot. Gabe Pierce |
Wpis powstał we współpracy z Federacją Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie.